Autor |
MistrzCiasteczek
Alchemik
Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z otchłani piekielnych na dnie szafy
Nie 21:47, 20 Maj 2007
|
|
Wiadomość |
+Edenfields:Niewypowiedziane słowa+
|
  |
|
Stary, zniszczony pomost nad Jeziorem Płomieni…Pamiętający jeszcze czasy , kiedy upadli pierwsi aniołowie i on, niegdyś pan światła…
Przychodził tu często by w chwilach rozpaczy ukoić choć wzrok małymi ognikami, unoszącymi się na czarnej, smolistej wodzie. Zawsze zastanawiał się czym są…wiecznie ciepłe, nigdy niegasnące…Jak strącone boskie istoty, w których mimo że nikła, wciąż pali się iskierka dawnej świetności. Do dziś…
Morvo przycupnął pod konarem wyjątkowo poskręcanego drzewa o fioletowych liściach. Siedział tak już dłuższy czas, nie ruszał się , nie patrzył, nie słyszał co dzieje się dookoła….
Pochłonięty myślami i światłem księżyca nie spostrzegł iż jest obserwowany. Wyglądał jakby zasnął, słodko wtulony w swoje błękitne, długie włosy, które teraz uroczo rozsypały się wokół. To miejsce również dla niego okazało się być swego rodzaju pewnym azylem lecz nie tylko. Przychodził tu też z innego powodu a powód i przyczyna jego trosk miała rudo-zielony łep, rogi, była pół-demonem i miała na imię Arbel.
-Zrodzony z ognia i kamienia- pomyślał-z tego ognia…z dusz…Dlaczego każdy kto dotknie kropli z jeziora…
-…umiera.
Siedzący, wyrwany znajomym głosem z zamyślenia otworzył oczy. Zdumiony tym co zobaczył natychmiast wstał i cofnął się odrobinę, chociaż obecność przybyłego tutaj nie powinna wzbudzać w nim takiego szoku, przecież…
-…tu powstał – Arbel dokończył jego myśl zlizując ostatnie kropelki krwi jakiegoś niewinnego i zapewne pięknego anioła, ze swojej dłoni. Delektował się tym, ostatnim jękiem i krzykiem swojej ofiary…Niebieskowłosy nie miał ochoty na niego patrzeć. Za to demon się spuszczał z niego przeszywającego wzroku, zupełnie tak jakby robił to specjalnie. Zapewne obiadek był pyszny…-prychnął w myślach Morvo.
- Był przepyszny -wykrzyknął drugi ponownie oblizując usta ze smakiem.
-Przestań…
-Co?
-Znów to robisz – opiekun wody skrzyżował ręce na piersi i nadal nie odwracając się do rozmówcy dodał z wyrzutem:
- Znów wnikasz w moje myśli! Nie pamiętasz że ci nie wolno? Że…
-Więc powstrzymaj to…- twarz wyższego znalazła się tuż przy jego własnej a ogniste oczy wpatrywały się z uporem w liliowe tęczówki. Poczuł jak demon swoim ciałem przyciska go do drzewa, poczuł jak powoli zatraca się w tym hipnotyzującym spojrzeniu.
- Nie wolno ci! – szarpnął się w akcie desperacji, chcąc się uwolnić ale spowodowało to zupełnie odwrotny efekt.
- Zatrzymaj to jeśli nie chcesz- kpiący szept rozlał się echem w jego głowie. Zdążył jeszcze tylko uchwycić jak Arbel bezgłośnie porusza ustami, wciąż patrząc mu w oczy…
Za późno by się opierać…znów ulegam, czy już zawsze tak będzie? – ostatnia myśl hybrydy rozwiała się w jego umyśle po czym stracił kontrole nad świadomością, nad sobą…
Widział ja jego oprawca rozdziera pazurami poły srebrzystego materiału, którym był owinięty. Czuł jego usta błądząc po ciele, wilgotny język i spływającą po obojczyku krew…ból w ranie…przyjemność pomieszaną z cierpieniem…ale nic nie mógł zrobić…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
    |